poniedziałek, 3 maja 2010

Stockholm 2010

Pobyt w Stockholmie zaczął się pochmurną pogodą lodowatym wiatrem i temperatura +9 st. Bardzo pozytywne zaskoczenie na lotnisku, uprzejme szwedki w średnim wieku czyli koło 50-tki dokładnie tłumaczą przyjezdnym jak się wydostać do miasta; autobus luksusowy ze specjalnymi półkami na bagaż; kierowca poproszony o wskazanie przystanku na którym trzeba wysiąść uczynnie machał ręką - jednym słowem jestem w skandynawii gdzie ludzie uprzejmi i spokojni a czas płynie północnym tempem.


Hotel to pomimo czterech gwiazdek rozczarowanie , pokój wielkości sporej ubikacji, na szczęście z ubikacją , dewie łóżko się mieści, maszynownia windy nad głową , na szczęście mieszkają tu Szwedzi i Japończycy więc po nocach się nie tłuką. Natomiast śniadania pierwsza klasa wszystkiego pod dostatkiem i smaczne.



Cały czar Skandynawii prysł gdy wracałem w sobotę ze Stockholmmassa i postanowiłem wysiąść  i poznać miasto. 1 maja - święto robotników i klasy wyzyskiwanej w Stockholmie jest świętem kolorowej ludności mającej okazję do wrzaskliwego zachowania, picia alkoholu publicznie i gdzie popodnie. Wśród tego dość niespecjalnie interesującego tłumu grupy zagubionych szwedzkich komunistów z czerwonymi flagami którzy zapewne nie mają pojęcia co to jest komunizm i jak to smakuje. Dość wyróżniająca się grupą była szwedzka młodzież ubrana na czarno z czarnymi flagami, nie wiem ale albo skinheadzi albo faszyści.


Wracając do zwykłej ulicy w centrum, w centrum Stockholmu czułem się jak na targowisku w Istambule albo w Kairze przelewały  się tłumy arabów, turków, hindusów, wietnamczyków, taiów z tabunami dzieci i gdzieniegdzie  widoczni Szwedzi przemykający sie przy ścianach i wyraźnie obcy w swoim kraju. Co było zastanawiające często przytuleni dwaj szwedzi lub szwedki i bez dzieci.


W niedzielę pogoda się poprawiła i odbiór miasta też, ponadto przypomniałem sobie o skandynawskich zwyczajach i przestałem sie dziwić że cale centrum jest wypełnione  kolorową, napływową ludnością buszującą po sklepach , po prostu wszyscy szwedzi wyjechali do domków pod miasto , na jachty, do lasu itd. natomiast imigranci cieszyli się cywilizacja.


Dzielnica w której mieszkam była całkiem pusta, czyba tam mieszkają tylko szwedzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz