Trzeba przyznać Szwedom że pieniądze zrabowane w czasie potopu ulokowali korzystnie i pięknych pałaców jest w Stockholmie pod dostatkiem ale nasze prezentują się równie okazale.
W Szwecji dwie rzeczy mnie zaskoczyły, właściwie wczoraj to zauważyłem i nie jest jakieś wiekopomne odkrycie tylko przyziemna pospolita konstatacja. Byłem w tutejszym sklepie, kupiłem dwa ciasta tak zwane mufinki, zimno jest jak diabli to i coś by człowiek zjadł kosztowało mnie to bagatela po 4zł za ciasteczko, niech będzie na skalach zborze nie rośnie a mufinki z igliwia którego tu jest pod dostatkiem to tylko Muminki potrafią robić. To na razie zwykłe ale jak stanąłem przy regale z piwem to naprawdę z jednej strony się ucieszyłem wszystkie piwa mają 3,5%alkoholu a portery 5% bo tak naprawdę więcej nie jest potrzebne i byłbym szczęśliwy gdyby tak było w Polsce. Jeśli komuś 3,5% alkoholu w piwie to za mało niema nic prostrzego jak dolać kieliszek czystej, mieć w zapasie taką malutką buteleczkę ze spirytusem albo wyborową, efekt ten sam, w browarach moc piwa ustala się dodają spirytus spożywczy w odpowiedniej ilości nikt nie warzy piwa starą metodą , zresztą nigdy by nie uzyskał 5czy 6% jak w naszych piwach.
Wracając do tematu, jestem zwolennikiem piwa nieskoalkoholowego maksymalnie 3,5% maksymalnie, zresztą za towarzysza E.Gierka perła lubelska miała 3,2%alkoholu , piwo powinno być po to aby ugasić pragnienie w upalne lato po skoszeniu trawnika albo popić przesoloną karkówkę na grillu u sąsiadów a nie po to aby upijać się nim do zarzygania i nieprzytomności a później tłumaczyć że wsiadłem za kierownicę tylko po trzech piwkach.
Pozdrawiam wszystkich wybierających się do Szwecji i proponuję zaopatrzyć w odpowiednie trunki w strefie bezcłowej lotniska taniej i w większym asortymencie.
Niedługo znów będę w ciepłej Polsce :-))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz