Jesienią pojechałem do Kazimierza nad Wisłą, wspólnie ze znajomymi wynajęliśmy dom z widokiem na rzekę. Jesień wcale nie taka późna a ziąb wyzierał z każdego kąta. Dom był przedwojenny podobnie postawiony jak dom moich dziadków jednak położony na północnym stoku, wiecznie w cieniu stracił cały optymizm i zatrzasnął się w ponurej niechęci do odwiedzających. Dwa koszyki drewna spalone w kominku i odpowiednia ilość wzmacniaczy optymizmu pomogły przetrwać noc, nie wspomnę już o odkryciu, że drzwi balkonowe były otwarte w sypialnia.
Zdjęcia są z różnych są z różnych wyjazdów
Kazimierz od lat jest obiektem mojej eksploracji fotograficznej podobnie jak tysięcy innych fotografów.
Robienie pocztówek z Kazimierza jest zawsze przyjemne.
Kilka restauracji kazimierskich jest przygotowanych pod bardziej wymagającego turystę niż wycieczka szkolna.
Na przykład ta
Albo ta
w kilku odsłonach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz