piątek, 9 sierpnia 2013

Tylnym wyjsciem


Szedł piaszczysta droga, upal lał się z nieba, no cóż przecież było lato. Droga pokryta była kurzem, drobnym jak puder, unoszący się małymi obłoczkami przy każdym kroku. Rozgrzany piasek parzył stopy nawet w sandałach.  Śladu porządnego cienia. Nie lubił lata z upałami i wszechobecnymi owadami usiłującymi bezczelnie skorzystać z jego obecności w ekosystemie w którym nie czuł się elementem piramidy żywieniowej. Daleko na horyzoncie widział zarys gospodarstwa, jeszcze trochę drogi. 


Czy można mieć pretensje do piachu, że leży na piaszczystej drodze? Szedł dalej drogą, gorący piasek dalej wsypywał mu się do sandałów parząc stopy ale pójście bokiem było by jeszcze gorszym rozwiązaniem, wysokie suche prawy i zioła nie przyspieszały drogi w upale. Chciało mu się pic, coraz bardziej narastało i wyrażniej docierało do świadomości. Napije się na miejscu pomyślał. Zawsze starał się być wytrwałym w dążeniu ale nie walczyć z rzeczywistością gdy udowadniała mu jego słabość i usiłowała wykorzystać kruchość ludzkich planów. Wszyscy wokół namawiali go do walki, do zmagania z rzeczywistością, do ciągłego biegu, skoków milowych, ale nie było to w jego naturze. On chciał iść, spokojnie, wytrwale iść, nie biec, nie pędzić, nie wydzierać do przodu a właśnie iść wytrwale. Trudne do zrozumienia dla owładniętych mirażem sukcesu i mierzących swoje życiem miara podziwu u innych i z trudem skrywanej zazdrości.
Przysiadł na wysokiej skarpie przy drodze, tu pod złudnym cieniem rachitycznej brzozy było nieco chłodniej. Wątła trawa rosła w kępach poprzetykanych drobnymi srebrzystymi listkami drobnych kwiatków. O piątej po południu dalej byli gorąco, chyba 30 stopni, wielogodzinny marsz nadwyrężył jego siły ale nie tak by zaburzyć pewność w dotarcie do celu, trzeba było tylko trochę posiedzieć.



Pomiędzy kępami podsychającej trawy widać było gruby żółty piasek morenowy poprzetykany pasemkami czarnych ziarenek. Uśmiechną się. Tak, te czarne okruszynki to posłańcy zamierzchłych kataklizmów, upadków asteroid, wybuchów wulkanów rozrywających całe wyspy leżą wąską linią pomiędzy warstwami złotego piasku, linią odgraniczającą świetność i upadek gatunków, a niektórym się wydaje że potrafią zrobić dziurę w stratosferze przy pomocy dezodorantu. Chyba zbyt dobre mniemanie o swoich możliwościach względem przyrody.

Z tych tajemnych mikroświatów zawsze czerpał inspiracje do marzeń i refleksji.


wtorek, 2 lipca 2013

Toskania

Kolejny raz jestem w Toskanii i kolejny raz jestem zadowolony. 


Widoczki z gwarancja sielanki i dobre wino jest tu niezawodnie.


Duże miasta coraz bardziej męczą wiec trzeba odkrywać takie malutkie perełki. 




niedziela, 30 czerwca 2013

Rapallo i Portofino

Obie miejscowości, zarówno Rapallo jak i Portofino stanowią dość dobry przykład włoskiego podejścia do turystyki, obie nie radzą sobie z ilością turystów i obie nic z tego sobie nie robią. 


Oczywiście oferta atrakcji jest dostosowana do szerokiego spektrum potrzeb i zarówno miłośnicy gwarnego tłumu na promenadzie w Rapallo jak i cichych zatoczek w okolicy Portofino będą zadowoleni.


A realnie to trzeba gdzieś zjeść i wtedy widać że to kurorty dla bogatych, najlepiej to widać w menu restauracji w Portofino. Nawet ceny w zwykłym sklepie są nieco wyższe niż np w Toskanii. 


I w związku z tym należy powoli zbierać się do Toskanii.


piątek, 21 czerwca 2013

środa, 5 czerwca 2013

Pierwsze spotkanie z Barceloną

Trzeba przyznać że po wielokrotnych pobytach w różnych miastach Włoch pierwsze spotkanie z Barceloną było niejednoznaczne, po prostu wielka aglomeracjach w ładnym miejscu, coś jak Trójmiasto tylko pagórki nieco większe.
Jednak po dwóch dniach pałętania się po mieście moje podejście zaczęło się zmieniać.




Nad morzem jest całkiem ładnie



Sagrada Familia jest wielgaśna


Wieczory malownicze

niedziela, 26 maja 2013

resztki

takie kwiatki z wiosny, więcej nie ma szans, życie jest okrutne.



Ale muszę wrócić do pisania, nie ma rady.

niedziela, 12 maja 2013

Powoli trzeba wracać

 Dawno nie pisałem ale działo się bardzo dużo.
Na razie kilka zdjęć z dzisiejszej wycieczki  rowerowej 

Pojechałem do pałacu nieopodal 


Wracać trzeba było już o zmierzchu.



Ale najważniejsze że żonie się podobało!

niedziela, 7 kwietnia 2013

kocham baby

odkąd w domu zamieszkał termomix kocham baby bo wyrabianie ciasta drożdżowego jeszcze nigdy nie było tak przyjemne, wychodzą obłędnie pulchne i cudownie puszyste, po prostu baba pełną piersią.



wtorek, 2 kwietnia 2013

Obiad jak zwykle

Nie lubie zwykłych ziemniaków z wody, jak by tu powiedzieć, są mało finezyjne. Trzeba jednak użyć czasami tych warzyw do obiadu więc dziś o tym jak zrobić zjadliwe pyry.
Ugotować 10 średnich ziemniaków, no tak z kilogram powinno być, ugnieść i ostudzić.
W miseczce rozrobic 3 żółtka , 2 łyżeczki świeżo utłucznego czrnego pieprzu, łyżkę papryki słodkiej, łyżkę curry , szczyptę chilli (jeśli ktoś lubi potrawy mocno pikantne) rozrobić to wszystko z 150ml śmietaną 30%.
Dodać do ziemniaków 50g masła, ubite białka, zawartość miseczki i zblędować na jednolitą masę, posolić do smaku.
Na blasze posmarowanej masłem uformować placuszku.
Piec 30min na 200 st.
Jest wersja w której zamiast curry i papryki jest czosnek i tymianek.

Smacznego!



twarz

Znalazłem zdjęcie twarzy, twarz po rozmowie, o czym rozmawiali? jest chyba zmęczony, no przynajmniej tak wygląda.
A może już nie żyje, może przeniósł się całkiem w świat swoich nierealnych marzeń?
Nie to raczej bolesny powrót do rzeczywistości, to ból rodzenia się w realnym świecie pozbawionym marzeń i romantyzmu. Chociaż tamten świat ułudy i marzeń jest znacznie boleśniejszy jednak może być dowolnie kreowany, można w nim przestawiać postacie jak pionki, jednych pozbawiać szans albo życia innych wynieść  można też komuś życie darować drugi raz, z łotra zrobić anioła a z sadystycznej maniaczki czułą, spokojna żonę zajmującą się kuchnią i ogrodem.
Świat fikcji literackiej jest pociągający a kreowanie nierzeczywistej rzeczywistości wciąga jak narkotyk jednak czasami odwraca się to przeciwko autorowi.
Jak dobrze ze współcześnie nie pali się autorów na stosie a jedynie można narazić się na fatwe skazującą na śmierć lub męki lub na gniew innej osoby czującej się zranioną źle, zbyt osobiście odczytanym tekstem  co czasami jest mocno zbliżone do rzeczonej fatwy.
Czasami potrzeba pisania jest mocniejsza niż przeciwności losu więc pewnie powstaną jakieś opowiadania bardziej lub mniej dramatyczne a może bardziej stonowane i poetyckie gdzie mdłe opisy przyrody zastąpią burze emocji i nawałnice namiętności. Wtedy zapanuje cisza i spokój taka cisza i spokój jak pod ciężkim wiekiem trumny przyciśniętym płytą nagrobną; chyba że pogrzebią żywego  i pragnienie życia wyrwie się z jego piersi rozpaczliwym rykiem rozpaczy, paznokcie do krwi wryją się w zimny kamień płyty nagrobnej i coraz spokojniej, coraz wolniej, coraz płytszym oddechem będzie godził się z przejściem, z dołączeniem do przeciętnej szarej masy zombi pozbawionych marzeń, pasji , wielkich emocji, gorących namiętności. Ale przecież świat realny może być równie niezwykły , równie namiętny i pociągający co fikcja literacka jedynie trzeba się postarać, zrzucić więzy bezwzględnej przyziemności i popatrzeć w górę pomyśleć , że całe życie razem to nie tylko monotonia codzienności ale również radość codzienności ale wymaga to wysiłku, zaangażowania dwóch osób, wspólnie idący razem a czasami nie idących a biegnących radośnie w świetle wschodzącego słońca ku wspólnej przygodzie.



piątek, 29 marca 2013

wiedeńskie posiłki


Nie ma to nic wspólnego z odsieczą Wiednia i posiłkami wojskowymi wysyłanymi na ratunek miastu a jedynie z objadaniem się w Wiedniu.
Będąc tym razem nie oparłem się wizycie w jednej z moich ulubionych restauracji gdzie dają wyśmienity wienerschnitzel, przyznaję otwarcie , że zanim zrobiłem zdjęcie już połowę zjadłem.





Natomiast odkryciem była niewielka restauracja w samym sercu starego miasta oblegana prze wiedeńczyków a chyba mało znana turystom, z reszta polecona prze rodowita wiedenkę. Tym razem menu było włoskie i nie zawiodłem się na wyborze. Na zdjęciu antipasti.


Jeszcze trochę zimy

Taki zimowy pejzaż mam nadzieję , że na do widzenia zimie.


wtorek, 26 marca 2013

Albertina wystawa - Monet bis Picasso -

Aby nie wyszło na to, że w Wiedniu to tylko włóczyłem się po restauracjach albo opijałem kawą w Starbucks poczułem się zobligowany do kilku bardziej ambitnych wspomnień. Bardzo byłem zadowolony z możliwości obejrzenia tej wystawy, zgromadzonych jest na niej znaczący przekrój malarstwa dość współczesnego i jak to zwykle bywa zależy od widza co tam mu się będzie podobało, tylko , że współczesnego malarstwa chyba nie można rozpatrywać w kategoriach podobało-niepodobało a raczej oddziałuje-nieoddziałuje. Na mnie oddziałuje dość znaczna część zgromadzonych tam prac.
Wybór poniżej, dla chętnych quiz pod tytułem "kto namalował ten obrazek?"
Za rozpoznanie Picassa nie jest przyznawany punkt bo jego praca dość wyraźnie rzuca się w oczy.
















niedziela, 24 marca 2013

Dorada na niedzielny obiad

Wcale nie chce mi się gotować więc będzie szybka dorada.
Akurat ta ryba jest ostatnio do dostania łatwa w stanie w miarę świeżym.
Ale najpierw trzeba utłuc zioła z pieprzem i wymieszać z sola do przyprawienia ryby



rybka jest apetyczna i po upieczeniu będzie smaczna



po posypaniu jeszcze odrobina masła do brzucha dla poprawienia smaku



Zawijamy w folie tak żeby nic się nie wylało i do piekarnika na jakieś 30min 200stC i powinno wystarczyć; czyli wszystko od wyjęcia ingrediencji z lodówki i kredensu trwa 1 godzinę do podania na stół, z nakryciem stołu, czas do zaakceptowania w niedziele jak na poświęcanie się dla rodziny.


Zapomniał bym, jeszcze trzeba przygotować ryż aby nikt nie marudził ,że piramida żywieniowa nie taka i za dużo białka w diecie.



smacznego!

sobota, 23 marca 2013

Marcowe słońce

Słoneczna marcowa pogoda skłoniła nas do długiego spaceru nieznacznie utrudnianego porywistym wiatrem przy -10stC ale przecież w marcu jak w garncu a poza tym kiedyś do Szwecji jeździło się saniami a ocieplenia klimaty wtedy nie było jak teraz.


pies

Nie można bez końca pisać psychodelicznych opowiastek o sadystycznej maniaczce i niemrawym paranoiku.
Teraz będzie zdjęcie pasa



wtorek, 12 marca 2013

Wien

Zanim zacznie padać a zacznie chyba niedługo spacerkiem przez Wiedeń