Północne Włochy są miejsce przez które się przejeżdża a nie tam przyjeżdża.
Pędzimy od Klagenfurtu na Udine albo skręcamy w Alpy i nie rozgladamy się zbytnio po równinie porośniętej kukurydzą.
A jednak tem tez jest coś ciekawego.
Można śmiało powiedzieć że dzieli je wszystko. Udine to raczej skromne miasto bez wielkich zabytków i właściwie bez specjalnego charakteru, nie żebym odwodził kogokolwiek od odwiedzenia Udine ale tak je odebrałem.
No może nie do końca bo uliczki dość malownicze.
Kawiarenki też zdatne do użytku.
A zabytki to prawdopodobnie syndrom włoskiego przesycenia arcydziełami, w wielu miejscach świata uchodziły by za perełki.
zarówno renesansowe
jak i gotyckie
Natomiast Triest który zawsze kojarzylem z przemysłowymi Włochami i skrzętnie pomijałem we wszelkich planach zwiedzania zrobił na mnie lepsze wrażenie.
Wspaniała austrowęgierska metropolia z duchem Franciszka Józefa w tle.
Centrum nienagannie zaprojektowane kto bywa w Wiedniu ten poczuje się swojsko, nawet śladu włoskiego nieładu architektonicznego.
Starówka wspinająca się na wzgórze i chyba to co najbardziej przyciąga Castello Miramare.
Początkowo podchodziłem nieco sceptycznie do tego miejsca sądząc, że głównie czerpie z legendy końca cesarstwa i Sisi z którą niewiele ma wspólnego.
Zaskoczenie było pełne ponieważ założenie zarówno architektoniczne jak u ogrodowe jest niezwykłe, bajkowe a jednocześnie miałem odczucie nostalgii i straty, może poprzez pryzmat tragicznych lisów właściciela.
Przejście pomiędzy architekturą pdzełomu 19 i 20 wieku a katedrą w Trieście jest dość ciekawe a nawet korci mnie żeby napisać dramatyczne.
Jeden z ciekawszych kościołów położony praktycznie na forum z czaów rzymskich ze śladami tamtej epoki, nie jest tak pompatyczny i powalający wspaniałością jak katedry włoskie bielejące najwspanialszymi marmurami ale przynajmniej posiada, dość istotną cechę świątyń, a mianowicie atmosferę sprzyjającą kontemplacji.
A poza wszystkimi innymi atutami Triest jest otwarty na morze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz