Miałem okazję być w tym mieście kilkukrotnie ale ostatnio miał być to nieznacznie dłuższy pobyt i mogłem zagospodarować sobie czas prawie dowolnie. Przejęty tą perspektywą postanowiłem porządnie się przygotować. Przewodniki turystyczne to oczywisty wybór. Ja dość tradycyjnie wybrałem dwa i ten wybór polecam. Były to pozycje wydawnictw National Geographic oraz Pascal, pierwszy ze względu na obrazki czyli szatę graficzną drugi ze względy na niezwykłą praktyczność. oczywiście Google street view pomaga poczuć się w nowym mieście jak u siebie w domu i oszczędza późniejszej przyjemności tłumaczenia Włochowi po angielsku, że powinien znać polski.
Jednakże to było mało, to nie było takie przygotowanie jakiego wymaga Wenecja, miałem się tam spotkać z legendą, z miastem które wsysa i omamia, niezwykłym swoją niecodziennością, wielką historią i ludźmi; korowodem niezwykłych postaci przewijających się przez plac św.Marka. Chciałem poznać Wenecję z przed epoki telefonów komórkowych i setek tysięcy zdjęć. Wenecję indywidualistów, ludzi ciekawych świata ale nie tak jak japońskie wycieczki czy zbiorowe zwiedzanie krzykliwych spoconych niemieckich emerytów.
Leżąc w łóżku Wiedeńskiego hotelu na kilka miesięcy przed wyjazdem do Wenecji z błyszczącymi oczyma pochłaniałem właśnie takie historie o ludziach ciekawych miasta i świata, kultury i historii, rządnych wiedzy a jeszcze bardziej poznania. Obie te książki które wtedy przeczytałem zaważyły bezpośrednio na późniejszym odbiorze Wenecji.
Pawła Muratowa "Obrazy Włoch"
Każdej osobie jadącej do Włoch polecę tę książkę, świat w niej przedstawiony nie istnieje ale dla dusz nieco bardziej romantycznych stanowi odniesienie o opis "złotego wieku", rodzaj utraconego raju. Ja pochłaniałem te książkę ja chory obdarzony lekarstwem przywracającym zdrowie i uśmierzającym ból istnienia.
Druga książka była również świadomym wyborem, zarówno ze względy na autora jak i znacznie bardziej współczesne przedstawienie miasta ale również zabarwione atmosferą która nigdy już nie powróci
Jarosław Iwaszkiewicz "Wenecja i inne szkice"
Zresztą sam Wiedeń w którym czytałem te książki spowodował dodatkowy napływ emocji i nostalgii. Po części czułem się jak tamci podróżnicy, odkrywający nowe dla nich światy na przełomie XIX i XX wieku kiedy świetność polityczna, militarna i gospodarcza Wenecji była już przebrzmiała pieśnią a legenda stale wzrastała.
Na domiar wszystkiego w te zimne wiosenne dni w Wiedniu duszna atmosfera romantycznej podróży rozpalała mój umysł a wyobraźnia podsuwała coraz to nowe niezwykłe obrazy. Zdarzenia które chciałem aby miały miejsce w Wiedniu okazywały się w tym miejscu pospolite i jedynie Wenecja mogła nadać im kolorytu i właściwej scenografii. I pewnego upalnego dnia samolot wylądował na lotnisku laguny i droga prawadziła tylko tam, w oddali bielały marmury Wenecji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz